niedziela, 5 lutego 2012

NAZYWANIE - DIALOGI NIETEATRALNE (XX)

XX

(Wroński, Michał i Edward zbierają się do wyjścia na świat...)

MICHAŁ: Czy coś by istniało, gdyby tego nie nazwać?
EDWARD: Michał, musisz zadawać takie pytania, kiedy wychodzimy?
WROŃSKI: A gdybyśmy nie mieli nazwiska, istnielibyśmy w społeczeństwie?
MICHAŁ: Można żyć na bezludnej wyspie.
WROŃSKI: Ale zawsze może wylądować Piętaszek.
MICHAŁ: Którego tak nazwał Robinson Kruzoe...
WROŃSKI:  Nazywanie... Pamiętacie?... Nazywanie znudziło się kiedyś ciszą Wszechświata i chichocząc wszystkimi językami, jakie były, są i będą, przydzieliło je grupom, grupkom i grupeczkom ludzi...
MICHAŁ: No i teraz z milionami słów w głowach nazywamy to, co jest nie do nazwania...
EDWARD: A nawet opluwamy się i zabijamy w imię Wielkiego Nazywania...
WROŃSKI: A przecież wszystko jest w jednym SŁOWIE, które nosimy zawsze w sobie, o tym nie wiedząc...
MICHAŁ: Znam ten twój tekst na pamięć.
EDWARD: Ja też.
WROŃSKI: Zawsze mi się wydaje, że na Ziemię spada deszcz myśli, które ludzie zupełnie niepotrzebnie zamieniają na słowa.
EDWARD: To co, nie wychodzimy?
WROŃSKI: Może potem. Muszę przejrzeć ten tekst.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz