niedziela, 31 lipca 2011

TAKI PEJZAŻ...

ŻYCIE

BLIŹNIĘTA

MŁODY KLON

POWTÓRKA - "366 DNI BAJDOŁY I BAJGÓRA" (Odc. 46)

DZIEŃ 81 - 9 VI
   Miesiąc temu Bajgór wygrał w konkursie radiowym tandem; taki podarunek od losu dla niego i Bajdoły. I musieli go przyjąć.
   Raz w tygodniu wyprowadzali rower z piwnicy i z mozołem pedałowali w stronę lasu, a nogi Bajdoły wzbudzały sensację u kierowców. W lesie, zamiast spacerować wolni jak kiedyś, wlekli tandem za sobą. Udawali, że go lubią, ale Bajgór już szukał pretekstu, żeby nieporęczny wehikuł został w piwnicy na zawsze. Bajdoła też miała dosyć pedałowania; po każdej wycieczce wszystko ją bolało i na nic już nie miała ochoty.
   Wreszcie Bajgór wpadł na pomysł i powiedział:
   - Wiesz co? Chyba od tej jazdy twoje łydki stają się grubsze...
   Tego dnia sprzedał podarunek losu sąsiadowi i kupił Bajdole wspaniałe botki za kolana.

DZIEŃ 82 - 10 VI
   - Dzisiaj zamiast piwa, napij się soku z marchwi - zaproponowała Bajdoła. - Marchew jest bardzo zdrowa. Dostałam od pani Bernadetty cały worek...
   - Dobrze - przerwał jej Bajgór - ale ja już dzisiaj piwo piłem.

UWIĘZIONE KAMIENIE

STARE I NOWE

LINIE

"KRAINA ZIELONEGO POJĘCIA" (52)

* * *
- Nie chodź do miejsc, gdzie wszyscy na ciebie patrzą i do miejsc, gdzie nikt cię nie widzi!

* * *
- Dzień przebiegał, jak zaplanowałem i nagle wpadła mi do oka mucha...

* * *
- Ci ludzie przypadkiem spotkali się w tym pociągu, ale nie przypadkiem do niego wsiedli...

* * *
- Idą dzieci, niosą słońce; idą dzieci, niosą księżyc; idą dzieci, niosą gwiazdy. A za nimi spieszą dorośli z latarniami i czuwają, aby się nie pogubiły...

WIEŻA GLIWICKIEJ RADIOSTACJI, TEJ SŁAWNEJ






POWTÓRKA - "366 DNI BAJDOŁY I BAJGÓRA" (Odc. 45)

DZIEŃ 80 - 8 VI
   Zaświeciło słońce i postanowili się poopalać.
   - Pierwszy raz w tym roku, więc tylko piętnaście minut - przypomniała Bajdoła.
   Rozłożyli leżaki na balkonie i pozwolili swoim ciałom wchłaniać rozkoszne ciepło. Za plecami odzywała się cichutko muzyka barokowa; nawet gwar ulicy im nie przeszkadzał...
   Kiedy Bingo obudził ich po dwóch godzinach, Bajdoła wiedziała, że będzie musiała posłać Bajgóra po zsiadłe mleko na okłady.

piątek, 29 lipca 2011

ZIELONE POJĘCIE

ZAPROSZENIE

ZACHÓD SŁOŃCA W MIEŚCIE

"KRAINA ZIELONEGO POJĘCIA" (51)

* * *
- Halo, Ziemia?
- Tak, słucham...
- Synu, grasz na trąbce i nie możesz dyrygować tą orkiestrą...

* * *
- Spada jesienny liść. Przez ten czas chociaż na niego spojrzyj...

* * *
- Zdażyłem na ostatni pociąg czy pierwszy?

* * *
- Halo, Ziemia?
- Tak, słucham...
- Zanim się wszyscy pozabijacie, przekażcie sobie przynajmniej znak pokoju!

ŚCIEŻKI MIEJSKIE



POWTÓRKA - "366 DNI BAJDOŁY I BAJGÓRA" (Od. 44)

DZIEŃ 78 - 6 VI
   - Twoje mieszkanie jest jak forteca! - zauważył Bajgór.
   - Tak - przyznała Bajdoła - tylko że dziewięć cudzych fortec jest pode mną, jedna duża nade mną, a dwie są obok...
  - No to, jesteś bardzo bezpieczna. Zanim wrogowie dostaną się do twojej, muszą przebić się przez sąsiednie fortece - wymyślił Bajgór.

DZIEŃ 79 - 7 VI
   Obydwoje zgodzili się, że najpiękniejsza zieleń przyrody jest właśnie w czerwcu.
   - No i produkuje najwięcej tlenu dla ludzi i zwierząt - dodała Bajdoła.
   - To tak jak ty - zauważył Bajgór. - Ty jesteś i piękna, i praktyczna!
   - Ja, praktyczna? No wiesz?!...

czwartek, 28 lipca 2011

NA GLIWICKIM RYNKU


ROZMOWY (1)

1.
- Halo, Ziemia?
- Tak, słucham...
- To takie proste. Omijaj ludzi, którzy cię nie chcą i bądź z daleka od tych, z którymi nie musisz być!

O, JESZCZE JEST LATO!








POWTÓRKA - "366 DNI BAJDOŁY I BAJGÓRA" (Odc. 51)

DZIEŃ 77 - 5 VI
   Bajdoła zawsze chciała zobaczyć Hiszpanię. Tak naprawdę. Bo w wyobraźni widziała ją często: biało-żółtą, z błękitnym niebem, ze wspaniałymi mężczyznami, z flamenco na każdym placu...
   W tajemnicy przed Bajgórem kupiła hiszpańskie książki i zaczęła się uczyć języka Cervantesa. A ponieważ miała nieprawdopodobne zdolności językowe, nauczyła się go w dwa miesiące i potrafiła rozwiązywać krzyżówki w hiszpańskich tygodnikach.
   Dzisiaj właśnie wpadł - jak zwykle niespodziewanie - Bajgór i nakrył Bajdołę wpisującą ostatnie hasło w ogromnej krzyżówce. Nie pomogły tłumaczenia i Bajgór długo szukał w mieście Hiszpana. A ponieważ nie znalazł, zupełnie bez sensu pobił się w barze - wbrew swojej naturze - z małym wąsatym brunetem, wybijając sobie boleśnie palec, który Bajdoła musiała potem leczyć.

środa, 27 lipca 2011

SPOJRZENIE CHMURY

MARTWA NATURA

CIENIE


"KRAINA ZIELONEGO POJĘCIA" (50)

* * *
- Zderzyły się dwa żaglowce, a przecież były gnane tym samym wiatrem!

* * *
- Oś Ziemi szuka we wszechświecie obydwu swoich końców...

* * *
- Halo, Niebo?
- Słucham!
- Jestem następcą czy zastepcą?

* * *
- Na wędrujacej Ziemi wszystkie kierunki są dobre. A to, czego dotykasz, jest tylko stwardniałą pustką. A to, co wydaje ci się twoimi myślami, jest echem przeszłości biegnącym za tobą...

W RAMACH



LATAJĄCA DRABINA DO NIEBA

POWTÓRKA - "366 DNI BAJDOŁY I BAJGÓRA" (Odc. 42)

DZIEŃ 76 - 4 VI
   U Bajgóra, od kilku lat, stał na biurku kamień z odciśniętą muszlą, znaleziony w wapiennych skałach.
   Dzisiaj dowiedział się od Bajdoły, że trzymanie w domu kamieni przynosi biedę i nieszczęście. Poszedł więc wieczorem - żeby odmienić swój los - ze swoim ulubionym kamieniem na pole za miastem i położył go wśród wschodzącego żyta.

wtorek, 26 lipca 2011

ŚWIATŁO

PAJĘCZYNY

WESOŁE MIASTECZKO (3)

GLIWICKA KŁODNICA

"KRAINA ZIELONEGO POJĘCIA" (49)

* * *
- Otoczyłem się niewidzialnym murem i pewnie dlatego nikt go nie atakuje!

* * *
- Być może pod tym gołym ciałem jest wielka kreacja!...


* * *
- To jest mój pępek, pamiątka po klęsce nieistnienia...

* * *
- Mocowałem się z losem i okazało się, że wcale nie był mój...

* * *
- Halo, Niebo?
- Słucham!
- Chciałbym podziękować za to, że zawsze jestem w środku widnokręgu!...

LOT




POWTÓRKA - "366 DNI BAJDOŁY I BAJGÓRA" (Odc. 41)

DZIEŃ 75 - 3 VI
   Bajdoła miała dziwną słabość - lubiła, żeby podczas snu jej ręce drętwiały aż do utraty czucia (kładła je pod głową). Po obudzeniu, czekała: dwie drewniane kłody wracały do życia ukłuciami igiełek. Było to rozkoszne - jakby z obcego formowało się nowe ciało.
   Dzisiaj, po jakiejś burzliwej kłótni z Bajgórem, położyła się, aby przespać swoją winę. Śniło jej się, że Bajgór z bladą twarzą szedł pustą drogą, która przebiegała przez zaorane pole, ponure i śmiertelnie puste. Droga znikała za horyzontem i wiedziała, że jeżeli Bajgór tam pójdzie, straci go na zawsze. Krzyczała: "Nie idź tam, Bajgórze! Nie idź!", ale nie słyszał jej. Jak manekin stawiał kroki, ku swojej zgubie...
   Obudził ją dzwonek telefonu.
   - Bajgór! Przeproszę go, trudno! Niech tylko przyjdzie...
   Wstała, podbiegła do telefonu, ale przerażona zrozumiała, że nie podniesie słuchawki: zamiast rąk miała nieczujące gałęzie.
   - Nie odkładaj słuchawki - mówiła. - Poczekaj jeszcze!
   Ręce powoli wracały do życia. Już miała podnieść słuchawkę, kiedy telefon zamilkł. Siadła na podłodze i rozpłakała się z wściekłości na Bajgóra.
   Ale to nie Bajgór telefonował (przepijał piwem swoją winę), ale jakiś Szymański do jakiejś Wrońskiej, myląc numer.