DZIEŃ 73 - 1 VI
Bajdołę zawsze podniecał widok pędzącego konia. Ale była dziewczyną typowo miejską i panicznie bała się dużych zwierząt. Gdzieś w mrokach pamięci wydawało jej się, że będąc dzieckiem, siedziała na wielkim wierzchowcu i galopowała dookoła wiejskiego podwórka. Obraz ten, z czasem, stawał się coraz bardziej wyraźny, Widziała coraz więcej szczegółów: drewnianą chatę, ogrodzenie podwórka, kasztanowatą maść konia, kształt jego głowy i szyi. Coraz częściej też koń uczestniczył w jej snach.
Tydzień temu przeczytała w gazecie ogłoszenie, reklamę szkółki jeździeckiej "Hegemonia". W tajemnicy przed Bajgórem pojechała tam, aby zmierzyć się ze strachem i zrealizować fantastyczną wizję. Ale kiedy doszła do stadniny, zobaczyła tłum kłębiący się wokół instruktora, który rozdawał jakieś numerki. Okazało się, że chętnych do konnej przejażdżki jest tak wielu, że jazda z numerkiem 878, jaki dostała, mogła odbyć się za dwa tygodnie. Bajdoła wróciła do domu, zaprosiła Bajgóra na koniak i odetchnęła z ulgą. Miała nadzieję, że konie zniknęły z jej życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz