* * *
To była krótka podróż, chociaż zapowiadała się na długą i nietypową...
A więc - może za karę jakąś - odbywałem podróż dookoła świata na walcu drogowym! Nie na jachcie, nie na tratwie z balsa, nie na rowerze, ani nawet nie na piechotę (marzyłem o takich podróżach w młodości), ale na WALCU, który z predkością pięciu kilometrów na godzinę miażdżył polne drogi, uprawne pola, łąki, a nawet młode lasy...
Po pięciu kilometrach, czyli po godzinie, która w moim śnie trwała minutę, musiałem czmychać z pojazdu dookołaświatowego, zaatakowany przez tłum rozwścieczonych rolników...
Już mieli mnie rozszarpać na kawałki, ale na szczęście się obudziłem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz