Mój Drogi Aniele!
Nie wydaje Ci się nieraz? Tak jakby wszyscy ludzie pokończyli jakieś SZKOŁY ZAPOMNIENIA. Jedni podstawówkę, inni średnią, a niektórzy nawet wyższą. Ja jestem po szkole specjalnej! Pamiętam prawie wszystkie ważniejsze sceny i sytuacje ze swojego życia, nawet z odległych czasów, natomiast moja pamięć wyrzuca wszelkie liczby, numery telefonów, daty, adresy, a także - jeśli jest ich za dużo - tytuły książek, imiona i nazwiska posłów bieżącej kadencji sejmu oraz innych znanych ludzi.
Tak. Zamykam oczy i widzę sceny sprzed zamierzchłych lat. Jestem pewny nawet, że widzę moją babcię Michalinę, jak ubija w kuchni jajeczną pianę - gdy miałem dwa lata. To jest pierwszy obraz z mojego długiego życia, jaki pamiętam...
Niestety, są też sceny przykre, bolesne, wstydliwe, które chciałbym zapomnieć, zamazać, wyrzucić przez okno mojego mózgu. Nic z tego! Przychodzą do mnie znienacka - wyraźne, świeże, jaskrawe i burzą mi codzienną beztroskę i zadowolenie. Jedyny sposób, żeby zniknęły na jakiś czas, to przypomnienie sobie kulminacji jednej z dalekich moich miłości, jakże zawsze bliskich. No, albo wystarczy przywołać wspaniały obraz Tatr z Gubałówki! To najbardziej pomaga...
Pamiętasz, jak prowadziłeś mnie po najciekawszych górskich szlakach? Dech nam zapierało po każdym kroku - takie były boskie widoki. Pewnie, że pamiętasz. I ratowałeś mnie tyle razy i nie pozwoliłeś mi spadać ze żlebów...
Kończę, mój Aniele, bo muszę zamknąć oczy i powędrować na Orlą Perć. Bo właśnie przedziera się do mnie niebywale paskudna scena sprzed sześciu laty...
Twój na zawsze
Michał Wroński
(syn Edwarda)
28 II 2012 - W miejscu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz