DZIEŃ 311 - 25 I
W piwnicy budynku, w którym mieszkała Bajdoła, wysiadła pompa i przestało funkcjonować ogrzewanie. A ponieważ stało się to w sobotę wieczorem, wiadomo było, że do poniedziałku nikt nie naprawi awarii.
Chwycił mróz i Bajdoła z Bajgórem poubierani w swetry, z czerwonymi nosami usiedli w kuchni i przy palących się wszystkich palnikach gazowych pili herbatę za herbatą.
- Cholera, jesteśmy uzależnieni od tej cywilizacji jak narkomani - powiedział Bajgór, grzejąc dłonie nad niebieskim płomieniem. - U mojego dziadka schodziło się do piwnicy, przynosiło węgiel lub drewno i było ciepło!
- Dobrze, że gazu nie odcięli - ucieszyła się Bajdoła.
- Ale właściwie, dlaczego nie idziemy do mnie? U mnie kaloryfery grzeją jak w piekle...
- Bo nie! Wolę zimno niż twój diabelski bałagan. Jesteś od niego uzależniony, mój drogi - powiedziała Bajdoła.
I musieli spać w ubraniu, ze zwiniętym w kłębek jamnikiem w środku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz