sobota, 4 lutego 2012

NAZYWANIE - DIALOGI NIETEATRALNE (XVIII)

XVIII

(Wroński, Michał i Edward nie wiedzą, gdzie są...)

WROŃSKI: Gdzie my jesteśmy?
MICHAŁ: To ty powinieneś wiedzieć, szefie.
WROŃSKI: Nie wiem, gdzie jestem! Nigdy tu nie byliśmy.
EDWARD: Chodźmy dalej. Może coś rozpoznamy.
MICHAŁ: Jakieś straszne pustkowie.
EDWARD: Ani jednego człowieka. Tylko my.
WROŃSKI: Niech każdy wytęży pamięć. Może tu kiedyś byliśmy?
MICHAŁ: Nigdy!
WROŃSKI: To wzgórze jakby trochę znajome...
EDWARD: Wszystkie wzgórza są do siebie podobne.
MICHAŁ: Tam jest chyba jaskinia! Podejdźmy.
WROŃSKI: W naszej okolicy nie ma żadnych jaskiń.
EDWARD: Macie jakąś latarkę?
WROŃSKI: Nie mamy...
MICHAŁ: Ciemna. Chyba pusta... Hej, hej!!! Echo. Wchodzimy?
EDWARD: Ja nie wchodzę! Tam w głębi widzę jakieś światełka.
MICHAŁ: Przewidziało ci się.
EDWARD: Musimy tam wchodzić?
WROŃSKI: Właściwie nie musimy.
MICHAŁ: Co się z nami dzieje? A może przeniosło nas w czasie?
EDWARD: Nie gadaj głupstw.
MICHAŁ: Może to jest miejsce naszego miasta w zamierzchłych czasach?
WROŃSKI: Czytałem, że na terenie naszego miasta w zamierzchłych czasach szumiała puszcza. A tu nie ma centymetra zieleni.
MICHAŁ: Zamierzchłe czasy mogą też mieć zamierzchłe czasy.
EDWARD: Boże święty, żeby to nie była prawda!
WROŃSKI: Ja w takie rzeczy nie wierzę. Musi być jakieś realne, rzeczywiste i oczywiste wytłumaczenie naszej sytuacji... Tylko skupmy się!
MICHAŁ: Wiem!... To może być sen. Z tych realnych, które rzadko, bo rzadko, ale czasem ludzie miewają... Uszczypnijmy się nawzajem!
WROŃSKI: No, dobrze. Michał mnie i Edwarda. Edward mnie i Michała. Ja Michała i Edwarda... Trzy-cztery!
MICHAŁ: Nie mówiłem?!... Nic nie czujemy. To jest sen. Zaraz się obudzimy i wrócimy do rzeczywistości.
EDWARD: To niech szef się budzi. Już pewnie późne rano.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz