8
Pustka, ale nie całkiem...
Jest to dziwna pustka. Pustka, która udaje pustkę. Kiedy do niej nieraz wchodzę, jest cicho i spokojnie. Siadam, zaczynam odpoczywać od codziennego hałasu i zgiełku, nagle słyszę jakąś przejmującą muzykę, a wraz z nią napływają do mnie myśli tak gęste, tak intensywne, że wypełniają całkowicie mój mózg. Czuję, jakby wlewała się wulkaniczna lawa. Wtedy widzę ludzki świat ostro, wyraźnie - jak nigdy na zewnątrz tej pustki; kolorowy kalejdoskop: zło obok dobroci, mądrość obok głupoty, piękno obok brzydoty. Nagle wszystko się miesza, pęcznieje i poprzez akordy niesamowitej muzyki słyszę potworny chichot kogoś, kogo nie widać...
Uciekam z tej niby pustki, a echo śmiechu tego, kogo nie ma, biegnie za mną jakiś czas, aż cichnie tonąc w hałasie codziennego, siermiężnego życia.
Uciekam z tej niby pustki, a echo śmiechu tego, kogo nie ma, biegnie za mną jakiś czas, aż cichnie tonąc w hałasie codziennego, siermiężnego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz