poniedziałek, 28 listopada 2011

"MYSLI PO MYŚLACH CZYLI MOJE PUSTKI" (11)

11

   Pustka leśna...
   To nadzwyczajna pustka, a właściwie żadna tam pustka. Tylko ludziom się wydaje, że pusto tam, bo nie ma ludzi (poza dniami, kiedy jest wysyp grzybiarzy - bezkarnych rabusiów)...
   Las właściwie nie ma granic, może w każdej chwili zająć cały ląd kuli ziemskiej, no, poza bezwodnymi pustyniami; wystarczy tylko, żeby ludzie trochę się zagapili, albo pozabijali w masowych zawsze słusznych wojnach...
   Kiedy wchodzę do lasu, zdaję sobie sprawę, że nawet nie jestem tam gościem; jestem intruzem, który nie zauważa rozdeptanej przez siebie mrówki. Drzewa szumią: o, znowu przykuśtykało to dwunożne zwierzę, hałaśliwe i wyrywające grzyby, łamiące gałęzie i uprawiające na naszych oczach seks; bęcwały, myślą, że ich nie widzimy i nie czujemy - śmierdzące góry mięsa... Mrówki w ogóle nas ignorują; najwyżej ugryzą nas, kiedy niebacznie usiądziemy na mrowisku. Piękne sarny zmykają na widok naszej brzydoty, a dziki przeganiają, kiedy spojrzymy na ich prążkowane dzieci. Muchomory sromotnikowe udają jadalne grzyby, w zemście za rzeź borowików, sucha gałąź wyrżnie nas w głowę za zbieranie drewna na ognisko... Właśnie! Ludzie rozpalają bezmyślnie ogniska i rzucają niedopałki papierosów. Wiadomo, po lesie!
   Ale on jest niezniszczalny. Gdy go spalimy, odrośnie nowy, zdrowszy, piękniejszy. To tylko kwestia czasu. A las ma go dużo. Miliony, a nawet miliardy lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz