niedziela, 2 października 2011

ABSURDOŁKI I GÓRKI ZIELONE (G)

1096
   - Małe jest piękne, ale duże jest mądrzejsze - powiedział słoń do mrówki podczas zdrowotnego spaceru po mrówczym rezerwacie.

1097
   - Kawa czy herbata? - spytał gospodarz rannego gościa.
   - Może być kotlet schabowy, ziemniaki, zasmażana i trochę bandaża...

1098
   Dozorca z ZOO osłupiał, kiedy w torbie kangurzycy obok małego kangurka znalazł telefon komórkowy i to w pełni naładowany.

1099
   Niestety jabłko upadło daleko od jabłoni i jabłoń musiała po nie iść...

1100
   - Chociaż raz w życiu mógłbyś się do mnie odnieść pozytywnie - powiedział negatyw do pozytywu, który właśnie pozytywnie oceniał nogi przechodzącej blondynki.

1101
   Smutny lodziarz szedł powoli zimową plażą, cicho wołając:
   - Lody, lody dla ochłody. Kto je kupi ten jest głupi...
   Za nim dreptała mewa, jego stała przyjaciółka na dolę i niedolę.
   A śnieg padał i padał.

1102
   Drobinka kurzu przewędrowała dookoła świata, aby pod koniec życia wylądować w osobistej bibliotece starego antykwariusza, gdzie była codziennie pieszczona kogucim piórkiem.

1103
   - Żeby choć raz popływać w morzu - marzyła noga stołowa, która nawet nie potrafiła sama chodzić.

1104
   Narcyz spojrzał w lustro w Wesołym Miasteczku i padł trupem, bo zobaczył, jaki jest naprawdę.

1105
   Najdłuższa rzeka w kraju obraziła się na morze i zaczęła płynąć w stronę źródła, ku uciesze gawiedzi, ku zmartwieniu flisaków. Rybom było to obojętne.

1106
   - Złota Rybko, Złota Rybko!
   - Czego chcesz?
   - Niczego. Chciałem tylko przekonać się, czy umiesz mówić. Piszę pracę doktorską o nienormalnych rybach.

1107
   Zielony dzik Absur kupił sobie garnitur z przeceny, zrobił z niego wygodne legowisko i czekał cierpliwie na swoją żonę - dzikuskę Absurdzicę, która niedawno uciekła od niego z jakimś dziwnym osobnikiem wielkości Myszki Miki...

1108
   - Mógłbyś mi pożyczyć swój rower?
   - Nie mam roweru.
   - No wiesz? Nie stać cię na rower?

1109
   Puk, puk, puk!
   - Kto tam?
   - Jeleń!
   - A, to proszę bardzo. Jelenia nigdy jeszcze nie gościłem.

1110
   Doba spotkała jakąś zagubioną godzinę i litościwie przygarnęła ją do siebie. A więc, proszę państwa, od dzisiaj doba ma 25 godzin!

1111
   Akurat ta syrena była niebywale piękna, no i zamiast wyć, śpiewała wspaniałym mezzosopranem.

1112
   Niedawno bardzo nerwowa gęś zgubiła jedno z piór. Znalazł je pewien grafoman i powiesił sobie nad łóżkiem.

1113
   - Człowiek ma tylko po to dwa wskazujące palce, żeby mieć do wyboru dwie drogi donikąd - stwierdził początkujący pesymista.

1114
   Żubr Alfonso z Puszczy Nadnoteckiej, znajomy dzika Absura, zadzwonił do niego z zapytaniem, czy nie zna jakiegoś lekarstwa na te cholerne kleszcze.
   - Oczywiście, że znam - odparł radośnie Absur. - Należy raz w tygodniu nasmarować się miksturą o składzie: miód, czysta wódka, herbata ziołowa i wywar z macierzanki. Proporcje dowolne. Raz w tygodniu wystarczy. Ja to robię od lat...

1115
   Sebastian M. kolekcjonował znaczki pocztowe i upadłe anioły. Najcenniejszego anioła z Mauritiusa chował w kasie pancernej i pozwalał go dotykać jedynie swojej małżonce, ale tylko w niedziele i święta.

1116
   Obietnica spełniła się na polu pełnym zielonego groszku i obiecała pomoc z zbieraniu i liczeniu takowego...

1117
   Pewnej niedzieli żona dzika Absura dzikuska Absurdzica wróciła do niego ze łzami w oczach, skruszona dostatecznie. Absur jej wybaczył, pstrykając tylko kilkakrotnie w jej zapłakany pyszczek.
   Najbardziej cieszył się mały Absorudzik, bo dostał od mamy pięć cukierków o smaku migdałowym i składaną Myszkę Miki.

1118
   Sówka o nazwisku Mrówka zapragnęła mieć Kosmos. Dostała go na imieniny, a na dodatek prześliczną bluzeczkę, w sam raz na niedalekie lato.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz