Mój Drogi Aniele!
W moim mieście - nie za dużym, nie za małym, ale ze Starym Rynkiem - na łamach bezpłatnej prasy i na parkowych ławkach trwa ognista dyskusja, której tematem są GOŁĘBIE...
Jak zwykle społeczeństwo podzieliło się na trzy części: śmiertelnych wrogów, miłośników i zupełnie obojętnych. Członkowie dwóch pierwszych grup piszą listy z argumentami, przeganiają albo karmią gołębie, a nawet zbierają fundusze na naukowe udowodnienie swoich racji. Grupa obojętnych ma to wszystko w nosie i puka się w swoje grupowe czoło - nie za bardzo widoczne, ale szerokie...
Ja, wiesz o tym, mój Aniele, należę do miłośników ptaków w ogóle, więc i gołąbki są mi miłe. Podziwiem ich piękny, idealny kształt - korygowany przez miliony lat, mądrość ptasiego instynktu, zdolność przystosowania się do trudnych sytuacji i genialną budowę pióra - dzieło sztuki natury. No i były na Ziemi długo, długo przed nami...
Głównymi argumentami gołębich wrogów jest to, że obsrywają, za przeproszeniem, LUDZI, domy oraz samochody, hałasują nad ranem i nie pozwalają spać zmęczonym pracowitym, a w ogóle szpecą czyste niebo, nie mówiąc już o rozsiewaniu zarazków o łacińskiej nazwie, które na pewno szkodzą ludziom, zwłaszcza dzieciom karmiącym ptaki z ręki (odkrył to jakiś japoński czy chiński profesor). A poza tym mają przecież ptasie móżdżki i nie mogą być ważniejsze od ludzi...
Wczoraj, jadąc naszą wyremontowaną supernowoczesną windą, usłyszałem z ust sąsiada - właściciela dwóch samochodów i roweru - że w maju wyrzucił na śmietnik gniazdo z pisklętami uwite przez gołębie na JEGO balkonie, zagraconym niemiłosiernie dobrami, jak wiem... Nacisnąłem przycisk STOP i wyszedłem na najbliższym piętrze, nie mówiąc do widzenia, mimo że spieszyłem się, aby rozsypać na Rynku kilogram okruszków z niezjedzonego przeze mnie chleba...
Mieszkając na dziesiątym piętrze, często wyobrażam sobie, że wolny jak ptak szybuję nad moim miastem i patrzę z góry na świat.
Z nieba ludzie muszą wygladać śmiesznie. Ty o tym wiesz najlepiej!
Twój na zawsze
Michał Wroński
(syn Edwarda)
24 IX 2012 - W miejscu
24 IX 2012 - W miejscu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz