Mój Drogi Aniele!
Dawno do Ciebie nie pisałem. Nie dlatego, że zwątpiłem w Twoje istnienie, ale z czystego lenistwa. Czym mniej mam obowiązkowych zajęć, tym staję się większym leniem. Nawet - prawie - przestałem rzeźbić anioły z kory. Właściwie zauważyłem to dzisiaj i zrobiło mi się głupio...
Więc piszę znowu do Ciebie, mój Aniele, i przepraszam za milczenie. Ale przecież Ty wiesz doskonale, co się u mnie wydarzyło. No tak, prawie NIC. Największym wydarzeniem były wybory samorządowe w mojej dzielnicy, do których nie kandydowałem (ale brałem udział, wzmacniając 27. procentową frekwencję). O, wczoraj strzeliła mi żarówka w kuchni - jeszcze energonieoszczędna - i z trudem ją odkręciłem, bo się zaklinowała... Co jeszcze... Zgubiłem klucz do mieszkania, ale go znalazłem: wisiał na mojej skrzynce pocztowej.
Aha, mam do Ciebie ogromną prośbę. Moi serdeczni znajomi postanowili przez rok wędrować po świecie. Wiesz którzy... Proszę, szepnij wszystkim Aniołom, będącym w pobliżu, żeby nie spuszczały z nich oczu i pomagały im w każdej minucie; zwłaszcza ICH ANIOŁ STRÓŻ. Wiemy, co teraz dzieje się na Ziemi Matce Naszej. Chociaż pisali mi wczoraj, że chodzą po Nowym Jorku bezpiecznie i radośnie, wchłaniając energię naprawdę wielkiego miasta.
Twój na zawsze
Michał Wroński
(syn Edwarda)
20 IX 2012 - W miejscu
20 IX 2012 - W miejscu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz