DZIEŃ 144 - 11 VIII
Słońce schowało się w chmurach, wzmógł się wiatr i na ołowianym morzu pojawiły się śnieżnobiałe grzywacze. Bajdoła i Bajgór (z Bingiem za pazuchą kurtki) stali na molo i z głowami pełnymi huku patrzyli zafascynowani żywiołem. A jeszcze wczoraj morze było gładkie, jak staw w ogrodzie dziadka Bajgóra.
Obserwowali walkę małego rybackiego kutra i bali się o jego los. Odetchnęli, kiedy stateczek z trudem wpłynął za falochron...
Więc i oni, gnani sztormem, pożeglowali do domu wczasowego.
DZIEŃ 145 - 12 VIII
Rozeszła się wiadomość, że tuż przed wejściem do portu zatonął jacht z całą załogą. Na molo wyległ tłumek ciekawskich. Bez Bajdoły i Bajgóra, którzy zgodnie doszli do wniosku, że nic tam po nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz