Mój Drogi Aniele!
Już wszędzie zielono; pachnie chlorofilem, nocnym deszczem i ostatnimi kwiatami na drzewach.
Zawsze w maju przychodzi do mnie zielone pojęcie i tylko wiosną mam je naprawdę. Jakbym rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi...
Wczoraj, jak wiesz, byłem na polach za miastem. Już rośnie zboże i żółci się rzepak. A na polnej drodze znalazłem tylko trzy puszki po piwie i ze dwa papierki po czekoladkach. I ani jednego człowieka! Podobno rozgrywał się bardzo ważny mecz piłki nożnej, który miał rozstrzygnąć wejście do jakiejś ligi, czy do czegoś tam... Cisza, spokój, słońce i tylko trochę miejskich ptaków buszowało w młodym zbożu, kochając się zapewne ku chwale natury.
A ja, cóż - wróciłem do betonowych murów i pod letnim prysznicem zmyłem polny pył z zaczerwienionego, od majowego słońca, ciała.
Twój na zawsze
Michał Wroński
(syn Edwarda)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz