W jakimś dziwnym spadku dostałem kawał środka Ziemi. I siedziałem, i gospodarzyłem tam bez Nieba. Bogaty dziedzic - bez Słońca i Księżyca. Ordynat - bez drzew, ptaków, a nawet ludzi.
- Jaka cisza ponura - mamrotałem przez sen. A rano, po obudzeniu, przecierałem oczy ze zdumienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz