DZIEŃ 114 - 12 VII
Podrzucili jamnika Binga pani Bernadetcie i pojechali spenetrować okolicę pełną jaskiń i grot. Ale zagadali się z leśniczym (rzadko miał okazję rozmawiać z ludźmi) i dopiero wieczorem natknęli się na wspaniałą jaskinię godną zwiedzenia. Niestety, nie było sensu do niej wchodzić, bo zapadał zmierzch i Bajdoła popiskiwała ze strachu.
- Całe szczęście, że nie ma Binga. Miałbym dwa strachajła - jęknął Bajgór i właśnie wtedy zobaczyli stado nietoperzy wylatujące z jaskini. Bajdoła mocno chwyciła bajgórowe ramię i szepnęła:
- Jak to dobrze, że tak długo rozmawialiśmy z tym leśnikiem. Wyobraź sobie, że teraz siedzimy w tej dziurze, a nietoperze latają nad naszymi włosami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz