DZIEŃ 105 - 3 VII
Siedzieli na głazie i patrzyli na szare ruiny średniowiecznego zamku. Wyobrażali sobie, jak mógł wyglądać pięćset lat temu: wrośniety w wapienną skałę, z dwiema białymi basztami, wyglądał malowniczo i groźnie.
Nagle zaczął padać deszcz - letnie oberwanie chmury. Strugi, potem małe rzeczki spływały z zamkowej góry. Nie mieli gdzie uciekać. Bajgór troskliwie okrył swoją kurtką Bajdołę, a sam skulił się u jej stóp. Między kamykami zobaczył wystający metalowy przedmiot. Był to długi, zardzewiały grot strzały...
Wracali przemoknięci.
- Chyba powinniśmy to oddać do muzeum - zastanawiała się Bajdoła.
Ale w domu okazało się, że Bajgór zgubił cenne znalezisko. Po prostu grot wypadł przez dziurę w kieszeni.
- Ciekawe, co pomyśli człowiek, który go znajdzie na ulicy - powiedział Bajgór i zachichotał.
A Bajdoła wreszcie zaszyła dziurę w kieszeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz