DZIEŃ 110 - 8 VII
Bajbas jadał w przeróżnych miejscach: u Bajgóra, w darmowych jadłodajniach, w barach mlecznych, w bufetach dworcowych, na parkowych ławkach, a kilka razy nawet w porządnych restauracjach.
- Ale zawsze mam swoją łyżkę - wyznał Bajgórowi. - Jeszcze z harcerstwa. Składaną! Przynosi mi szczęście.
DZIEŃ 111 - 9 VII
- To jest Wielka Niedźwiedzica - wskazał Bajgór na rozjarzone niebo, kiedy szli przez puste pole za miastem. - O, tam trochę dalej, Mała Niedźwiedzica...
Bajdoła prychnęła:
- Wiem. Przez rok studiowałam astronomię.
- Boże wielki, studiowałaś astronomię?
- Znam lepiej niebo niż ty.
- Więc która gwiazda jest twoją?
- Gwiazda Poranna.
- Tak myślałem.
- A twoja? - zaciekawiła się Bajdoła.
- I tak nie uwierzysz...
- Powiedz!
- Kameleon.
- Przecież ona jest na południowej półkuli!
- Tak. I stąd jej nie widać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz