DZIEŃ 89 - 17 VI
- Bajwoda chce sprzedać kajak... - zaczął podniecony Bajgór.
- Po co ci kajak?
Bajdoła zgadła, że Bajgór chce go kupić.
- Puścilibyśmy się w lipcu po jeziorach i rzekach.
- Przecież wiesz, że nie umiem pływać. Chcesz mnie utopić?
- Pływania najlepiej nauczyć się na głębokiej wodzie - powiedział niepewnie Bajgór. Już wiedział, że nie będzie miał swojego okrętu.
DZIEŃ 90 - 18 VI
Barbara, przyjaciółka Bajdoły, od dwóch lat wegetarianka, nie jadła oczywiście mięsa, ale Bajgór zauważył w jej siatce na zakupy jajka.
- To nie są zwierzęta? - zapytał zaczepnie, bo lubił jeść mięso.
- Żartujesz chyba - prychnęła Barbara.
- Z takiego jajka mogłoby zaistnieć życie, gdyby hodowca drobiu zamienił je na kurczaka - pomagała Bajdoła Bajgórowi, bo nie przepadała za Barbarą.
- Tak, ale jak długo takie biedaczysko by żyło? I w jakich warunkach? Rzeźnik nie może być Panem Bogiem... - Barbara przypomniała sobie to zdanie z jakiegoś czasopisma. I właśnie w tym momencie stłukła wszystkie jajka, uderzając siatką w słupek, który odgradzał pieszych od jezdni.
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz