środa, 3 listopada 2021

WĘDRÓWKI SŁONIA JAKDŁONIA - 4 (z książki - 2015 r.)

KRECIK

   Kurzawa po słoniowym stadzie nagle zniknęła w dalekiej zieleni i Jakdłoniowi świat wydał się jeszcze bardziej pusty niż przedtem.

   Niezupełnie był pusty, bo obok poruszyła się ziemia i wyjrzała mordka jakiegoś małego stworzonka, o wiele mniejszego od słonika.

   Był to krecik Facecik, który wreszcie zdobył się na wyjście spod ziemi.

   - Hej! Dzień dobry - powiedział uprzejmie, bo był bardzo dobrze podziemnie wychowany.

   - Dzień dobry - odpowiedział Jakdłoń, chociaż wcale nie był pewien, czy ten dzień będzie naprawdę dla niego dobry.

   - Ale masz minę - zaśmiał się przyjaźnie krecik Facecik.

   - Ciekawe, jaką ty byś miał, gdyby cię wszyscy nagle opuścili - westchnął słonik.

   - Och, ja tam wolę być sam. Samemu lepiej się rozmyśla - odparł krecik.

   I tak sobie długo rozmawiali, podziwiając, od czasu do czasu, chmury na niebie, które tego dnia tańczyły w nadzwyczajnym widowisku baletowym, wiedząc, że ktoś na nie patrzy…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz