piątek, 26 listopada 2021

WĘDRÓWKI SŁONIA JAKDŁONIA - 27 (z książki - 2015 r.)

WIĘC DALEJ!

   Jakdłoń opowiadał o swojej podróży jeszcze przez całą noc. A zaciekawione słoniowe stado słuchało swoimi ogromnymi uszami, sapało co jakiś czas: OCH, OCH i wybuchało gromkim śmiechem, budząc okoliczne zwierzęta.

   Nad ranem tata naszego słonika zapytał tubalnym głosem:

   - I co? Masz już dość tych przygód?

   - Mam i nie mam - odpowiedział niepewnie Jakdłoń. - Świat jest taki ogromny z pochowanymi niespodziankami. Można go zwiedzać do końca życia…

   Stado zaszumiało zdziwione.

   - Jeśli chcesz, podróżuj dalej - odezwała się babcia słonika, najmądrzejsza ze wszystkich. - Na pewno przyjdzie taki dzień, kiedy będziesz miał dość tego wędrowania. Drogę do domu już znasz, Wrócisz, a my znowu dowiemy się ciekawych rzeczy o świecie.

   Jakdłoń uradował się na te słowa, bo nie chciał rozstawać się z Pędzipiórką i Zefirkiem, ale też za chwilę posmutniał, wiedząc, że znowu będzie musiał pożegnać się ze stadem.

   - No, nie wiem…

   Chciał poradzić się chmurki, ale spała gdzieś wysoko.

  - Najlepiej, losuj! - poradziła mama, zawsze praktyczna. - Dłuższy patyk: lecisz, krótszy: zostajesz…

   I los zadecydował!

   Rano, po obfitym śniadaniu słoń Jakdłoń siedział już na chmurce Pędzipiórce gotowy do drogi.

   - Nie zapominaj o nas! - krzyknął tata.

   - Nie zapomnę. Wrócę niebawem! - krzyknął słonik.

   Wiaterek Zefirek zebrał wszystkie siły i polecieli dalej – ciekawi szerokiego świata, a stado dużych słoni było coraz mniejsze, mniejsze, aż zniknęło w dali.

  Ale przecież zostało w sercu małego słonia Jakdłonia…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz