POMOC
Dzikowi Absurowi załzawiły się oczy, kiedy pomyślał o swoim życiu.
- Właściwie
nie było mi źle w moim zielonym mieście. Nawet straż miejska nie była zbytnio
upierdliwa. A jednak coś mnie pognało w świat, jakbym miał mu pomóc. Jak ja mam
mu pomóc, kiedy też oczekuję pomocy na każdym kroku.
Westchnął i
pogłaskał kota Mijusia.
- Świat
jest tak zbudowany, że na ogół pomoc wyskakuje przypadkiem i znienacka. Pomoc w
rękach niewidzialnego przeznaczenia. Nieraz w zastępstwie wyznacza do tego
ludzi…
W dali zamajaczyło jakieś miasto, może wioska.
-
Przeznaczenie! Czekam na twoje rozkazy! - krzyknął w pustą przestrzeń.
Nikt się
nie odezwał, nawet echo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz