WRONOT
Miał już sto siedemdziesiąt dwa lata, gdy na prośbę Najwyższej Rady zaczął pisać KRONIKĘ NIEBYWAŁYCH.
Dano mu do pomocy kilkudziesięciu
wywiadowców-sekretarzy, którzy donosili mu z różnych stron wieści o wszystkich
ciekawych poczynaniach Niebywałych. Budował z tego ich dzieje. Historyczne,
wiekopomne.
Wronot spisywał to pięknym, starannym
pismem, zielonym piórem użyczonym przez Kiwitaczka – na kartkach z kory
brzozowej, oprawionych potem w grube księgi.
Gdyby nie ten pracowity kronikarz, nie wiedzielibyśmy
w ogóle o Niebywałych i nie byłoby tej książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz