AUGUST
Miałem rzadko spotykane imię – August i byłem zawodowym niwelatorem niektórych wyrazów w zdaniach używanych na co dzień i od święta.
Nie mam pojęcia, kto to wymyślił i po co
(musiało to być dosyć dawno), ale czułem się na tyle potrzebny, że bez skrupułów
pobierałem co miesiąc całkiem pokaźną pensję, pięciokrotną średnią krajową.
Pracowałem w prasie, radiu i telewizji, a w
wolnych chwilach u prywatnych zleceniodawców, nawet u szanowanych prezesów
spółek, partii, banków i korporacji.
Ludzie przyzwyczaili się do niezrozumiałych
zdań; potrafili wstawiać swoje wyrazy, wygodne dla nich i wychodził całkiem
inny sens, pasujący do sytuacji.
Wydaje mi się, że wszyscy byli zadowoleni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz