piątek, 27 listopada 2020

SNY OBIECANE - 91 (z książki - 2016 r.)

TEATR WIELKI ŚWIATA

   Z jakiegoś beztroskiego leśnego snu, przeniosłem się nagle do Teatru Wielkiego Świata. W odświętnym ubraniu pod muszką zasiadłem w honorowej loży pośrodku złotego balkonu i obserwowałem przedstawienie operowe pod tytułem „Słowicze życie”, będąc też obserwowanym – nie wiadomo czemu.

   Nagle podszedł do mnie na palcach teatralny portier w mundurze i szepnął do ucha:

   - Chodź pan ze mną!

   Zaprowadził do Gabinetu Dyrektora i zniknął jak duch.

   Dyrektora nie było, ale za wielkim dębowym biurkiem siedziała Główna Księgowa, groźna i niezbyt już młoda. Powiedziała:

- Proszę przedstawić wszystkie faktury za dobra, które pan zużył od urodzenia do dnia dzisiejszego. Ewentualnie mogą być paragony i bilety. A ma pan bilet na to przedstawienie?...

   Przeszukałem kieszenie. Nie miałem ani skrawka papieru. W życiu nie chowałem faktur, rachunków, paragonów, biletów, dyplomów. Nawet mojego aktu urodzenia nie widziałem na oczy.

   Wszedł dyrektor Teatru Wielkiego Świata, który widocznie podsłuchiwał.

   - To tak?!...

   Za karę skazał mnie na pozostanie w swoim teatrze do końca życia.

   Miałem być pomocnikiem maszynisty od żelaznej kurtyny…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz