wtorek, 24 maja 2016

DZIADEK - odc. 4

  
   Duduś zaśmiał się tryumfalnie.
   - Oczywiście, że za dużo tych gratów. Jak żyć w takim czymś?
   - Nigdy nie jest za dużo. Ani mienia, ani wiedzy. Zawsze to można jakoś spożytkować - powiedział Dziadek uroczyście. - A wy, chłopcy, nie kłóćcie się bez przerwy. Odkąd pamiętam, na świecie same kłótnie, swady, podboje, wojenki. Sam brałem udział w trzech czy czterech.
   - Dziadek żartuje! - powątpiewał Pawełek.
   - Wojenka to nie żarty. Szast-prast i cię nie ma. - Dziadek zagrał na pianinie jakiś rewolucyjny abstrakcyjny utwór, całkiem zgrabny zresztą, chociaż bez melodii. - Dosyć jałowego gadania - powiedział, zacierając ręce. - Pawełek! Dalsze wiadomości proszę! 
   Pawełek usiadł na krześle, zrzucając pudełka po indyjskiej herbacie, które znowu położył tam Duduś. Wyjął z kieszeni notes.
   - A więc... Liście opadają z drzew, ale to już mówiłem...   
   Dziadek zamruczał niecierpliwie.
   - Dalej... Na teatrze, przy ulicy Zygmunta ktoś namalował świńskie słowo. Nie powiem jakie, bo Terenia może usłyszeć. - Pawełek spojrzał w stronę kuchni.
   - Niech się uczy życia. Jakie słowo? - spytał Dziadek.
   - D-u-p-a, Dziadku!
   Duduś zachichotał.
   - Nie śmiej się, Duduś. To nie jest wcale śmieszne. Ktoś zbeszcześcił teatr, świątynię sztuki. Straszne! Świat idzie do katastrofy, jeśli bezcześci się sztukę i kulturę! - powiedział Dziadek, chyba naprawdę oburzony.
   - Może to Duduś wymalował. Dziadku. Kilka razy widziałem, jak tam się kręcił, wnosząc i wynosząc jakieś rzeczy...
   - Ja?! W życiu takich słów nie używam. I omijam teatr z daleka, bo tam trzeba siedzieć - oburzył się Duduś, biorąc do ręki pudełko po indyjskiej herbacie, jakby chciał nim uderzyć Pawełka. Ale nie uderzył.

c.d.n.

  

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz