Duduś zaśmiał się tryumfalnie.
- Oczywiście, że za dużo tych gratów. Jak żyć w takim czymś?
- Nigdy nie jest za dużo. Ani mienia, ani wiedzy. Zawsze to można jakoś spożytkować - powiedział Dziadek uroczyście. - A wy, chłopcy, nie kłóćcie się bez przerwy. Odkąd pamiętam, na świecie same kłótnie, swady, podboje, wojenki. Sam brałem udział w trzech czy czterech.
- Dziadek żartuje! - powątpiewał Pawełek.
- Wojenka to nie żarty. Szast-prast i cię nie ma. - Dziadek zagrał na pianinie jakiś rewolucyjny abstrakcyjny utwór, całkiem zgrabny zresztą, chociaż bez melodii. - Dosyć jałowego gadania - powiedział, zacierając ręce. - Pawełek! Dalsze wiadomości proszę!
Pawełek usiadł na krześle, zrzucając pudełka po indyjskiej herbacie, które znowu położył tam Duduś. Wyjął z kieszeni notes.
- A więc... Liście opadają z drzew, ale to już mówiłem...
Dziadek zamruczał niecierpliwie.
- Dalej... Na teatrze, przy ulicy Zygmunta ktoś namalował świńskie słowo. Nie powiem jakie, bo Terenia może usłyszeć. - Pawełek spojrzał w stronę kuchni.
- Niech się uczy życia. Jakie słowo? - spytał Dziadek.
- D-u-p-a, Dziadku!
Duduś zachichotał.
- Nie śmiej się, Duduś. To nie jest wcale śmieszne. Ktoś zbeszcześcił teatr, świątynię sztuki. Straszne! Świat idzie do katastrofy, jeśli bezcześci się sztukę i kulturę! - powiedział Dziadek, chyba naprawdę oburzony.
- Może to Duduś wymalował. Dziadku. Kilka razy widziałem, jak tam się kręcił, wnosząc i wynosząc jakieś rzeczy...
- Ja?! W życiu takich słów nie używam. I omijam teatr z daleka, bo tam trzeba siedzieć - oburzył się Duduś, biorąc do ręki pudełko po indyjskiej herbacie, jakby chciał nim uderzyć Pawełka. Ale nie uderzył.
c.d.n.
Pawełek usiadł na krześle, zrzucając pudełka po indyjskiej herbacie, które znowu położył tam Duduś. Wyjął z kieszeni notes.
- A więc... Liście opadają z drzew, ale to już mówiłem...
Dziadek zamruczał niecierpliwie.
- Dalej... Na teatrze, przy ulicy Zygmunta ktoś namalował świńskie słowo. Nie powiem jakie, bo Terenia może usłyszeć. - Pawełek spojrzał w stronę kuchni.
- Niech się uczy życia. Jakie słowo? - spytał Dziadek.
- D-u-p-a, Dziadku!
Duduś zachichotał.
- Nie śmiej się, Duduś. To nie jest wcale śmieszne. Ktoś zbeszcześcił teatr, świątynię sztuki. Straszne! Świat idzie do katastrofy, jeśli bezcześci się sztukę i kulturę! - powiedział Dziadek, chyba naprawdę oburzony.
- Może to Duduś wymalował. Dziadku. Kilka razy widziałem, jak tam się kręcił, wnosząc i wynosząc jakieś rzeczy...
- Ja?! W życiu takich słów nie używam. I omijam teatr z daleka, bo tam trzeba siedzieć - oburzył się Duduś, biorąc do ręki pudełko po indyjskiej herbacie, jakby chciał nim uderzyć Pawełka. Ale nie uderzył.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz