Po wyjściu Dudusia, Paweł nabrał pewności siebie. Zbliżył się do Dziadka, na wyciągnięcie ręki.
Ale nagle Duduś wrócił.
- Tylko niech Dziadek nie słucha, co on na mnie będzie gadał - powiedział.
- Ktoś przyszedł? - spytała Terenia z kuchni.
- Nie. To Duduś wrócił. Ale zaraz pójdzie sobie - wyjaśnił Pawełek, oddalając się od Dziadka.
- Wrócę, wrócę. I przyniosę parasol. Nie ten, to inny! - Duduś wyszedł, znowu trzaskając drzwiami.
- Skaranie boskie, wchodzą i wychodzą, jak w jakiejś poczekalni - powiedziała Terenia, wystawiając na chwilę głowę.
Pawełek zbliżył się ponownie do Dziadka.
- Nie za dużo tych gratów? Jakby to wszystko sprzedać, byłoby dużo pieniędzy. Dziadek mógłby ze mną i Terenią podróżować po świecie. Niedługo otworzą wszystkie granice - powiedział do Dziadka, nie za głośno.
- Co ty, Pawełku, za głupstwa opowiadasz? - oburzył się Dziadek. - Sprzedać! Zawsze jest czas sprzedać. I gdzie nam podróżować, kiedy wojny na świecie. Ja się już naoglądałem wojen... Tereniu! Pawełek chce sprzedać rzeczy!
Terenia wyszła z kuchni z dwiema ścierkami.
- Nie będzie sprzedawania rzeczy. Niech stoją. Jak się sprzeda, to je wyniosą, Dziadek znowu wyjdzie i wiadomo.
- No, zgadzam się całkowicie. Jak są, to niech są! Czuję się pewnie wśród rzeczy stworzonych przez ludzi. To magazyny czasu. Ktoś musiał to zrobić, ktoś inny kupił, dotykał, kochał. Teraz są u mnie...Tereniu, mogłabyś zająć się pieczenią po hindusku? Wszyscy są głodni...
- Tak jest, Dziadku - powiedziała Terenia, nie uśmiechając się i zniknęła w kuchni.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz