wtorek, 31 maja 2016

DZIADEK - odc. 11

   
   - Jestem z was bardzo zadowolony - powiedział Dziadek i obrócił się dwa razy na krześle.
   Duduś podszedł bliżej pianina.
   - Tak nam było dobrze - westchnął. - Terenia miała mniej gotowania. Po co Dziadek go przyprowadził?
   - Nie mów. Powinieneś się cieszyć. Masz mniej roboty...
   - Ja roboty się nie boję...
   - Powiedziałem! Jestem  z was bardzo zadowolony. Nie znalazłbym lepszych chłopaków - powiedział dobitnie Dziadek i stuknął w biały klawisz pianina.
   Duduś wygładził perską narzutę na komodzie i znowu westchnął.
   - Do takich wiadomości nie trzeba osobnego człowieka. Ja bym to załatwił przy okazji...
   Dziadek się zniecierpliwił.
   - Ty nie mieszaj się to tego! Ja tu decyduję o wszystkim. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej...
   - Ja to rozumiem. Dziadek decyduje oczywiście - Duduś speszył się, ale nie za bardzo. - Ale chciałbym zapewnić tylko Dziadka, że on to wszystko ssie z palca. Z tym deszczem, chociażby. Żadnego deszczu nie było. Od tygodnia, a może nawet od dwóch, nie padał deszcz. Ani jednej chmurki. Mogę to Dziadkowi przynieść na piśmie z uczędu, z pieczątką.
   - Dla mnie ważne są wiadomości, a nie fakty! - Dziadek się zniecierpliwił. - Ale ty tego nie rozumiesz, może za dużo masz mięśni.
   - Mam - Duduś wypiął pierś. - Fakt, nie rozumiem. Chyba lepiej znać prawdę, nie? Nawet w podstawówce mnie uczyli, że prawda to prawda. Najważniejsza! Dziadek też kiedyś mówił, że świat powinien stać na prawdzie i sprawiedliwości, czy jakoś tak...
   - Mówiłem?... Bo powinien stać! Ale ogólnie, na prawdzie absolutnej i kosmicznej sprawiedliwości. Ty mylisz prawdę z faktami, wiadomości z prawdą, prawdę z wiadomościami...
   - Faktycznie, nic nie rozumiem. To za skomplikowane - bąknął Duduś.
   - Co chcesz? - spytał Dziadek. - Żebym zobaczył ten deszcz, żebym zmókł, żebm się przeziębił, dostał zapalenia płuc i umarł?
   - Co też Dziadek opowiada - oburzył się Duduś.
   Dziadek się rozgadał...
   - Wystarczy mi wiadomość od Pawełka: pada deszcz! Resztę sobie wyobrażam: mokro, chlupocze, woda leje się za kołnierz, koszmar. A ja siedzę sobie w domku, z przyjaznymi ludźmi, z ulubionymi przedmiotami i uczę się grać na pianinie. A na zewnątrz wszyscy mokną...
   Dziadek zamilkł i zamknął oczy. Duduś chciał coś powiedzieć, ale wolał poczekać, aż Dziadek znowu się odezwie.

c.d.n.





  
  
  
 
  
  


  

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz