ZIEMSKI JAN:
Który z was umie
gotować?
DIABEŁ:
Ja, na wolnym
ogniu. Pardon, to był dowcip oczywiście.
ANIOŁ:
Ale mi dowcip!
ZIEMSKI JAN:
Poważnie. Nie chce
mi się dzisiaj chodzić po knajpach. Zjadłbym w domu.
ANIOŁ:
Spróbuję. Pomogę.
DIABEŁ:
A co pan by sobie
życzył, na ten przykład?
ZIEMSKI JAN:
A chociażby kotlet
schabowy z ziemniakami i kapustą zasmażaną.
ANIOŁ:
Nie chciałbyś
czegoś bezmięsnego?
ZIEMSKI JAN:
Nie.
DIABEŁ:
Musielibyśmy
najpierw iść na zakupy. Trzeba by kupić mięso wieprzowe, ziemniaki i kapustę. I
chyba bułkę tartą, o ile pamiętam.
ZIEMSKI JAN:
No, właśnie, tyle
zachodu i wschodu.
ANIOŁ:
To chodźmy już
lepiej do baru mlecznego. Zjemy spokojnie naleśniki z serem. Pycha. Tanio i bez
pijaków.
DIABEŁ:
Tyś zapóźniony. Nie
ma już barów mlecznych w naszym mieście.
(dzwonek, wchodzi
JAKIŚ INNY)
JAKIŚ INNY:
Panie Ziemski,
zapraszam na balkonowego grilla. Szwagier przywiózł świniobicie. Możesz pan się
trochę dołożyć. Kilka piw wystarczy.
DIABEŁ:
O! Sezon grillowy
rozpoczęty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz