DIABEŁ:
Janie, nie
chciałbyś być królem? Albo choćby prezesem, dyrektorem, czy kierownikiem?
ZIEMSKI JAN:
Nie. Za dużo z tym
hałasu i ambarasu.
ANIOŁ:
Racja, racja!
ZIEMSKI JAN:
A jeszcze do tego –
cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Nie jestem pewien, czy
królowanie, prezesowanie, dyrektorowanie czy kierowanie czymkolwiek by mnie
chciało. Myślę, że nie za bardzo. Do tego trzeba się urodzić. Ja urodziłem się
podobno w czepku, ale najwyraźniej dla świętego spokoju.
ANIOŁ:
Święta prawda!
DIABEŁ:
Ale ty chyba nie
masz pojęcia, jaką rozkosz daje władza. Nawet taka najmniejsza. Można wtedy dawać,
odbierać, nagradzać, karać, zabraniać, nakazywać, zbierać hołdy, dostawać
prezenty i kwiaty na co dzień i od święta. Władza, Janie!
ZIEMSKI JAN:
Ja tam wolę mieć
władzę nad sobą samym.
ANIOŁ:
Zgadzam się.
DIABEŁ:
Zupełny brak
ambicji, że tak powiem.
(dzwonek, wchodzi
JAKIŚ INNY)
Panie Ziemski,
możesz pan mi nie dziękować. Na ogólnomiejskim zebraniu przedwyborczym podałem
pana kandydaturę na radnego. Zaraz zacznę zbierać podpisy z poparciem. Ja już
się podpisałem. Teraz niech oni się podpiszą, zawsze będzie o dwa więcej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz