ZIEMSKI JAN:
Bardzo ciekawe, że
jeden i drugi dostał nagły urlop w tym samym czasie.
DIABEŁ:
Właśnie.
ANIOŁ:
Dziwne.
ZIEMSKI JAN:
Trudno. Jakoś bez
was przeżyję.
DIABEŁ:
Będzie mi cię
brakować.
ANIOŁ:
Mnie jeszcze
bardziej.
DIABEŁ:
Mnie na pewno
bardziej. Och, te cudowne nasze wariactwa.
ANIOŁ:
A nie, bo mnie! Miałem
święty spokój, w miarę.
ZIEMSKI JAN:
Nie kłóćcie się w
takiej chwili… Szykujcie się do dalekiej zapewne drogi.
ANIOŁ:
Bardzo dalekiej.
DIABEŁ:
Co dobrego, to nie
ja!
ANIOŁ:
Co złego, to nie
ja!
ZIEMSKI JAN:
Najgorzej nam nie
było.
ANIOŁ i DIABEŁ (jednocześnie)
:
Nie było!
ZIEMSKI JAN:
Wracajcie.
ANIOŁ i DIABEŁ
(jednocześnie):
Wrócimy!
ZIEMSKI JAN:
Będę na was czekał.
(dzwonek, wchodzi
JAKIŚ INNY)
JAKIŚ INNY:
Przyniosłem małą
butelczynę swojskiej śliwowicy. Na strzemiennego!... Ale do zobaczenia…
Ziemskiemu Janowi bez was będzie jeszcze gorzej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz