ZEGAR
Mój Drogi Aniele!
Wczoraj
dostałem w prezencie dosyć ładny zegar ścienny. Właściwie, to był tzw. bonus
dopisany do kompletu garnków, który kupiłem bez sensu w sklepie z butami. Po prostu żadne buty mi się nie
podobały, ale zrobiło mi się żal pięknej sprzedawczyni w pustym sklepie, która
wyszeptała:
- Chyba
mnie niedługo zwolnią. Nie ma ruchu…
Więc
kupiłam te garnki, a uradowana dziewczyna dodała do nich biały zegar na baterię.
Wyjąłem baterię z dawno nieużywanego pilota i uruchomiłem CZAS… Nie wiedziałem,
co zrobić z kompletem garnków, których do końca życia nie zużyję i wyobraziłem
sobie, co Ty, mój Aniele, byś z nimi zrobił…
- Tak, na
pewno podarowałbyś wielodzietnej rodzinie! - pomyślałem. Ale w moim
dziesięciopiętrowym domu nie ma żadnej wielodzietnej rodziny, więc wyniosłem
pudło z garnkami przed dom i postawiłem na ławce. Niech los rozstrzygnie, kto
będzie je miał.
A biały
zegar powiesiłem w łazience, obok lustra. Ale ponieważ bateria z nieużywanego
pilota była bardzo wyczerpana, zegar po godzinie zatrzymał się na zawsze.
Teraz,
kiedy patrzę w lustro, kątem oka widzę ten sam czas, a w lustrze tego samego
faceta, którego twarz zmienia się też dla mnie niedostrzegalnie.
Twój na zawsze
Michał syn Edwarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz