SENS ISTNIENIA
Szliśmy wieczorem niezadrzewioną aleją, szarą i smutną, po brzegach której stały nowe latarnie udające stare. Mój Cień kręcił się wokół nich, jakoś nerwowo i nienaturalnie.
- Co ci jest? - spytałem go.
- Szukam sensu swojego istnienia - odparł. - Nie mogę go znaleźć.
Zatrzymałem się i spojrzałem na niego uważnie.
- Nieraz znaleziony sens może okazać się zupełnie bez sensu - powiedziałem bezwiednie.
- Tak - zaśmiał się Cień. - Co może być bardziej bezsensownego, jak gadający cień milczącego człowieka, który szuka swojego sensu w bezdrzewnej alejce?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz