Za dzikiem Absurdem ciągnęły się wspomnienia. Większe i mniejsze, poważne i błahe, wesołe i smutne, a jedno nawet jakby z innego wcielenia - takie było dziwne i nieswojskie. Czepiały się go jak rzepy ogona i nie dawały spokojnie żyć na bieżąco. Całe szczęście, że były niewidoczne. Tylko dzikuska Absurdzica coś przeczuwała, mówiąc co jakiś czas:
- Co ty tak się garbisz i sapiesz, jakbyś ciągnął wagon pełny pniaków?
I dzik Absur zawsze był wtedy speszony, wrzeszcząc dla niepoznaki:
- Jaki wagon? Jakich pniaków?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz