BALONIKI
Zobaczyli na dole falującą kolorową mozaikę. Działo się tam coś nadzwyczajnego. Nagle w ich stronę zaczęły lecieć niewielkie kule: białe, czerwone, niebieskie, żółte, zielone.
- Co to?! - spytał trochę przestraszony słoń
Jakdłoń, który czegoś takiego nigdy nie widział.
- Och, to chyba baloniki. U ludzi musi być
jakieś ważne święto. A może dzieci wysyłają nam, abyśmy przypomnieli sobie, że
istnieją - powiedziała chmurka Pędzipiórka i zniżyła lot.
Zobaczyli wokół morze baloników, a do
każdego przyczepiony był kartonik z życzeniami: ZDROWIA, RADOŚCI, SZCZĘŚCIA,
POMYŚLNOŚCI, SPOKOJU…
A potem ujrzeli setki, tysiące dziecięcych
rąk, machających w ich stronę.
- Chcą nas chyba poznać - ucieszył się
słonik. - Nie zrobią nam krzywdy?
- Na pewno nie. Musiały o nas gdzieś
słyszeć…
I chmurka Pędzipiórka wylądowała ze
słonikiem Jakdłoniem na placu pełnym roześmianych dzieci.
A co się później działo, co się działo?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz