SCENA
To często powraca…
Wybrzmiewa muzyka. Stoję sam na wielkiej
scenie, w świetle reflektorów. Nie widzę widowni, ale wiem, że sala jest pełna
ludzi, z dyrektorem w pierwszym rzędzie; czuje ich wzrok na ciele. W kostiumie
klauna mam mówić długi monolog o życiu wiecznym; czeka przygotowany w głowie.
Obok, za kulisami, uśmiecha się do mnie przyjaźnie stary sufler, z tekstem w
ręku. Muzyka cichnie – teraz ja…
Pustka w głowie. Ani jednego słowa, poza
jednym: RATUNKU! Nic nie pamiętam. Zerkam w stronę kulis, nie ma mojego
suflera. Cisza. Widownia czeka. Modlę się: NIECH ZNIKNIE, niech to będzie próba
generalna bez publiczności. Podnoszę rozpaczliwie ręce do góry, wołam: NICOŚĆ!
Rozlegają się gwizdy, nagle na sali zapala się światło. Oddycham z ulgą. Jest pusto…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz