TŁUM
Szedłem z całą masą ludzi, nie wiadomo gdzie, chociaż zapewne każdy z nas miał jakieś plany, jakiś cel, jakieś marzenia. Wszyscy milczeli, zatopieni w swoich myślach.
Nagle ktoś przez megafon wydał komendę:
CAŁOŚĆ, STAĆ!
Tłum zatrzymywał się powoli, aż
znieruchomiał. Padła następna komenda: W SZEREGU, ZBIÓRKA! Z tym już był
kłopot. Trwało dosyć długo zanim ludzkie fale ustawiły się w nieprawdopodobnie
długi szereg – od horyzontu po horyzont. Padło odbite echem: KOLEJNO,
ODLICZ!...
Gdzieś, hen, po lewej stronie, a może po
prawej, zaczęło się odliczanie. Stałem
po kostki w błocie, obok jakiegoś starszego mężczyzny, podobnego trochę do
mojego ojca i kobiety o nieokreślonym wieku – mogła mieć osiemnaście lat, ale i
pięćdziesiąt.
- No, teraz sobie poczekamy - jęknął
staruszek.
A kobieta, nie wiadomo dlaczego, uścisnęła
moją rękę.
Czekaliśmy w nieskończoność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz