OBCY
Nie mogłem odnaleźć się w tym śnie.
W moim rozpoznawalnym świecie, zamiast mnie,
rządził jakiś obcy facet. Wysoki, gruby, łysy. Siedział przy moim biurku,
chodził do moich miejsc, jadł z moich talerzy. Wszyscy myśleli, że jest mną.
Obserwowałem to wszystko od dłuższego czasu,
jakby z góry, spod sufitu, spod nieba. Nie mogłem wydobyć głosu, aby
zaprotestować. Byłem niewidzialny i nikt nie zwracał na mnie uwagi, nawet
najbliżsi.
Ale w końcu, gdy ten grubas usiłował włożyć
moje ulubione dżinsy (podarunek urodzinowy od ukochanej), parsknąłem śmiechem
tak głośno, że wreszcie wszyscy mnie usłyszeli.
Intruz rozpłynął się, a ja wróciłem do
realnego świata snu.
- Ale schudłeś - powiedział ktoś.
- Biegłem w maratonie - skłamałem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz