wtorek, 27 października 2020

SNY OBIECANE - 59 (z książki - 2016 r.)

STO LAT

   Gdy zasnąłem, miałem sto lat.

   Na uroczystość urodzinową w zabytkowym Ratuszu zbiegła się cała rodzina bliższa i dalsza, sąsiedzi z bloku oraz ciekawscy z całego miasta. Burmistrz przypiął mi duży srebrny medal, wręczył bukiet brązowych chryzantem, kopertę z podwójna emeryturą i przemówił krótko, chwaląc mnie bardzo. Były brawa, dalsze przemowy i kilka toastów rosyjskim szampanem. Nie zaśpiewano sto lat bo nie wypadało.

   Wszyscy się w końcu rozeszli, a ja zostałem na Rynku z bukietem i z jednym wnukiem, któremu kazano mnie pilnować, żebym nie poszedł z pełną kopertą na wódkę. Dałem mu stówkę i poszedł sobie.

   A ja zacząłem młodnieć!

   Jako dziewięćdziesięciolatek wynalazłem jakieś rewelacyjne śmigło do helikoptera; jako osiemdziesięciolatek zostałem prezesem banku węglowego; jako siedemdziesięciolatek dostałem przedłużenie prawa jazdy bez ograniczenia czasowego; jako sześćdziesięciolatek zacząłem kierować największą partią polityczną i wygrałem niespodziewanie wybory; jako pięćdziesięciolatek ożeniłem się z dwudziestoletnią modelką i po roku się rozwiodłem; jako czterdziestolatek napisałem doktorat o mrówkach faraona; jako trzydziestolatek byłem liderem zespołu rockowego i nagrałem diamentową płytę; jako dwudziestolatek byłem najbardziej lubianym bokserem na świecie; jako dziesięciolatek znałem sześć języków i uczyłem się siódmego…

   Zadzwonił budzik. Wszystko mi się pomieszało i po otwarciu oczu, nie wiedziałem już, ile mam lat…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz