12
I tak mijał
mi dzień po dniu, rok po roku…
Co jakiś
czas bolący kręgosłup przypominał, że nie mogę już planować wędrówek po
Tatrach, ani nawet po mniejszych górkach. Mogłem najwyżej leżeć plackiem na
plaży, podglądając nastolatki w bikini… Młodość w odwrocie. Ale dziwiłem się
mimo woli, że to dotyczy mnie: WIECZNIE MŁODEGO, jak mi kiedyś mówiono. Czas
teraźniejszy ciągnął za sobą tamte przyjemności i szaleństwa. Już niekiedy
mgliste.
Usłyszałem
znajomy chichot:
- Zamknij
oczy i prześpij się z czasem przeszłym. Przypomną ci kilka fajnych kawałków z
twojego życia…
- Teraz nie
mogę. Muszę wyjść i zapłacić zaległy czynsz, bo mnie wyrzucą z mojego domu -
odparłem, nie wiem po co.
A nachalny
Indiom:
- Nie przejmuj
się, znajdziemy dla ciebie miejsce u nas. Jak będziesz grzeczny, oczywiście.
Wyszedłem,
trzaskając ostentacyjnie drzwiami.
Ale nie
doszedłem do miasta…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz