14
Chciałem go
zobaczyć przynajmniej. Ale był niewidzialny. A może był tym drzewem w kształcie
domu, czy domem w kształcie drzewa?
- No,
dobrze. Mogę się zgodzić na próbę. Na pewno wam się nie nadam.
- Pewnie,
że na próbę - odparł głos, tym razem z daleka.
- A jeśli
się nie sprawdzę, to wrócę do mojego domu? - spytałem z nadzieją.
- Nie wiem.
Ale jak znam procedurę, to raczej nie. Będziesz odesłany do nicości…
- To
wszystko jest bez sensu! - zaprotestowałem.
- Mój
drogi, co jest sensem, a co nie, tylko my decydujemy. Teraz pośpij sobie
trochę, otrząśnij się z nieprzyjemnych wrażeń. Potem powiem ci, co dalej…
- Boże
święty, zupełne wariactwo! - jęknąłem.
- Zostaw
bogów w spokoju, nie wypowiadaj nadaremno - skarcił mnie głos i zamilkł na
dobre.
Zdjąłem sweter,
podłożyłem pod skołataną głowę i usiłowałem zasnąć, ale upragniony sen nie
przychodził…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz