wtorek, 26 czerwca 2018

"INDIOMY" - ODC. 14 (Z KSIĄŻKI)


14

   Chciałem go zobaczyć przynajmniej. Ale był niewidzialny. A może był tym drzewem w kształcie domu, czy domem w kształcie drzewa?
   - No, dobrze. Mogę się zgodzić na próbę. Na pewno wam się nie nadam.
   - Pewnie, że na próbę - odparł głos, tym razem z daleka.
   - A jeśli się nie sprawdzę, to wrócę do mojego domu? - spytałem z nadzieją.
   - Nie wiem. Ale jak znam procedurę, to raczej nie. Będziesz odesłany do nicości…
   - To wszystko jest bez sensu! - zaprotestowałem.
   - Mój drogi, co jest sensem, a co nie, tylko my decydujemy. Teraz pośpij sobie trochę, otrząśnij się z nieprzyjemnych wrażeń. Potem powiem ci, co dalej…
   - Boże święty, zupełne wariactwo! - jęknąłem.
   - Zostaw bogów w spokoju, nie wypowiadaj nadaremno - skarcił mnie głos i zamilkł na dobre.
   Zdjąłem sweter, podłożyłem pod skołataną głowę i usiłowałem zasnąć, ale upragniony sen nie przychodził…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz