piątek, 29 czerwca 2018

"INDIOMY" - ODC. 17 (Z KSIĄŻKI)


17

   Zamknąłem oczy, wyobrażając sobie moje miasto, nie za ładne, ale teraz dla mnie najpiękniejsze na Ziemi.
   Usłyszałem znajomy hałas. Otworzyłem oczy.
   Byłem na głównej ulicy, zatłoczonej, z pędzącymi autami.
   - Dzięki, dzięki! - wymamrotałem szczęśliwy.
   Nikt nie zwracał na mnie uwagi, tylko jakaś wysoka dziewczyna w pomarańczowej spódnicy spojrzała na mnie uważnie i uśmiechnęła się przyjaźnie, odchodząc.
   - Muszę się zobaczyć…
   Podszedłem do szyby wystawowej sklepu z ubraniami i ujrzałem obcego faceta, o dwie głowy wyższego ode mnie, z głupawym wąsikiem.
   - Rany boskie! - szepnąłem. - To wszystko jest rzeczywistością. Nie jakimś koszmarnym snem…
   Rozglądnąłem się. Znajome miejsce.
   - Gdzieś tu był fryzjer. Muszę zgolić przynajmniej tego wąsa.
   Zobaczyłem szyld dwadzieścia metrów dalej.
   - Ale czy ja mam pieniądze? - pomyślałem nagle.
   W tylnej kieszeni dżinsów wyczułem portfel.
   - Są. Nawet dużo…
   Wszedłem do fryzjera i usiadłem na krześle, czekając na swoją kolej. Wziąłem do ręki Gazetę Miejską…
   - OKRUTNE MORDERSTWO na dziesiątym piętrze w domu przy ulicy Zygmunta! Zamordowano znanego literata Michała Sz. (73). Trwa śledztwo… - przeczytałem i zrobiło mi się słabo…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz