15
Wreszcie
chyba usnąłem.
Bo przeniosłem
się do zapomnianego już prawie liceum numer 4. Nie zawsze chodziłem tam z
radością.
Siedziałem
w mojej ławce, sam w klasie. Przez okna świeciło intensywnie słońce, panowała
absolutna cisza.
Otworzyły
się bezszelestnie drzwi i wszedł zgarbiony profesor fizyki Leon Zajfryd, który
mnie lubił.
- Nie
poszedłeś na wagary? - spytał. - Wszyscy poszli.
- Nie
powiedzieli mi - odparłem spłoszony.
- Masz
szczęście. Pewnie wszyscy wylecą ze szkoły. Zaraz będzie wizytacja z centrali…
Zaśmiał
się, jakby go to bawiło.
- Wyrosłeś.
Jakbyś się zestarzał. Dziwne - zauważył. - Nieważne. Lekcja to lekcja, nawet z
jednym starym uczniem. Dzisiaj o kwantach… Wiesz, co to kwanty?
- Nie za
bardzo - bąknąłem.
- No,
właśnie. Nikt prawie nie wie. Tylko wam wagary w głowach - westchnął. - Ale ja
też już nie jestem pewien, co chwilę zmieniają te cholerne teorie…
- To jakieś
mikroskopijne cząsteczki - podpowiedziałem nieśmiało.
- E tam,
bzdura… O, ile trochę pamiętam, to według najnowszej teorii metafizyczne przemieszczanie
się życia i śmierci, czy coś takiego. Człowiek jest dowodem na istnienie tego
kwantowego szaleństwa - znowu westchnął nie wiadomo dlaczego… - Ty też dziwnie
jakoś wędrujesz w czasie. Nie wyglądasz mi już na licealistę. Pewnie nigdy nim
nie byłeś. A może jesteś wiecznym uczniem?...
Profesor
Zajfryd przyglądał mi się uważnie, bez zwykłego uśmiechu.
- To
znaczy, nigdy nie umrę? - spytałem.
- Nie wiem.
Może w ogóle nie żyłeś? Wczoraj dowiedziałem się od mojego kolegi profesora
metafizyki, że tak naprawdę życia nie ma. To co nazywamy życiem, to wielka
iluzja, kreacja poganiana przez czas, którego także właściwie nie ma… Och,
uciec od tego wszystkiego…
Profesor
Zajfryd znowu westchnął, spojrzał na zegarek.
- Dlaczego
nie dzwonią? Już powinna być duża przerwa…
Rozległ się
przeciągły dzwonek.
I profesor
Leon Zajfryd wyszedł bez słowa, na zawsze.
Obudziłem
się!
Nie, nie w
moim ukochanym, zagraconym mieszkaniu, gdzie wszystko jest na swoim miejscu. Znowu
znalazłem się w tym koszmarnym nieznanym świecie, ze swetrem pod głową…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz