39
W każdą środę dzik Absur wyłączał wszystkich swoich znajomych oraz nieznajomych i zasiadał nad podmiejską rzeką, sadowiąc się wygodnie na wystających korzeniach starego dębu.
- O rozkoszna samotności! - mruczał.
Z wielką przyjemnością patrzył na leniwą rzekę, która była zawsze ta sama, chociaż zmieniała się cały czas z upływem wody. I Absur był niby ten sam, a przecież zmieniał się bez przerwy niedostrzegalnie. Tak jak stary dąb szumiący nad nim. Jak cały świat!
A obok dzika Absura stało mleko w chłodnej butelce, gotowe do wypicia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz