TWARZE
Przechodząc ulicą, spojrzałem mimochodem i w ogromnej szybie wystawowej z bronią myśliwską, zobaczyłem setki odbitych moich twarzy. Wszystkie pokazywały mi język w złośliwym uśmiechu.
- Hańba! - usłyszałem gromki okrzyk.
- O co im chodzi, do diabła - pomyślałem i zacząłem przypominać sobie wszystkie ostatnie złe uczynki. Były różne, niektóre nawet wstydliwe, ale nie znalazłem aż tak hańbiących, żeby je nazwać hańbiącymi.
- Może ten? - przypomniałem sobie o jednym, prawie zapomnianym grzechu. Pewnie się zaczerwieniłem.
A setki moich twarzy zarechotało tryumfalnie, jakby nie należały do mnie i nie uczestniczyły w hańbiącym grzechu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz