JAKIŚ INNY:
To, polej pan,
panie Ziemski. Nic nie wymyślimy.
(ZIEMSKI JAN
napełnia kieliszki)
ZIEMSKI JAN:
Żeby dobrze się
skończyło!
JAKIŚ INNY:
Jeszcze tak nie
było, żeby się nie skończyło. Siup!
(wypijają)
ZIEMSKI JAN:
Możemy mówić sobie
na ty.
JAKIŚ INNY:
Lepiej niech
zostanie po staremu, panie Ziemski. Panowanie w sąsiedztwie jest
bezpieczniejsze.
ZIEMSKI JAN:
Jak pan chce… No
to, jeszcze po jednym.
JAKIŚ INNY:
Po jednym, nie
ostatnim.
(ZIEMSKI JAN nalewa
do kieliszków)
ZIEMSKI JAN:
Smutno mi, jak
cholera.
JAKIŚ INNY:
Za ich powrót!
(wypijają)
ZIEMSKI JAN:
Nie wrócą. Czuję.
JAKIŚ INNY:
Wrócą, wrócą,
nieboraki. Są pańscy. Gdzie pójdą?
ZIEMSKI JAN:
Może byłem dla nich
za ostry, niesprawiedliwy? Co ja bez nich zrobię?
JAKIŚ INNY:
Masz pan mnie!
ZIEMSKI JAN:
To nie to samo.
JAKIŚ INNY:
No, nic! Nalej pan!
(rozlega się
dzwonek)
JAKIŚ INNY:
Kurde, mam
nadzieję, że to nie moja stara.
(wchodzą – ANIOŁ i
DIABEŁ, ze spuszczonymi głowami)
ANIOŁ:
Jesteśmy…
DIABEŁ:
Wróciliśmy…
ZIEMSKI JAN:
Wiecie, że szlag
mnie mógł trafić?!
ANIOŁ:
Przepraszamy!
ZIEMSKI JAN:
Gdzie byliście?
DIABEŁ:
Nie możemy
powiedzieć.
JAKIŚ INNY:
Gdzie byli, to
byli. Panie Ziemski, nalej im pan po kielonku. Zmarznięci.
ANIOŁ:
O, nie. Mnie nie
wolno.
DIABEŁ:
Dla mnie podwójny.
(ZIEMSKI JAN nalewa
do kieliszków)
ZIEMSKI JAN:
Och, łobuzy moje…
ANIOŁ:
No, dobrze, napiję
się. Ale tylko połowę!
JAKIŚ INNY:
Zdrowie wszystkich!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz