PRZYPADEK
Nagle znowu natknąłem się na PRZYPADEK. Nie za duży, nie za mały, nieokreślonego koloru.
Miał minę, jak uczniak przyłapany na paleniu
papierosów. Widocznie dybał na kogoś innego. Kręcił się w kółko i co chwilę
patrzył na zegarek.
- Jak zdrowie? - spytałem bez sensu.
- Dziękuję - bąknął. - Przepraszam, ale się
śpieszę.
Pobiegł, nie oglądając się. Zostawił na
ziemi kolorową reklamówkę pełną tekturowych teczek.
Nie zaglądałem do nich. Wróciłem do
zaplanowanego dnia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz