NA ZIELONEJ WYSPIE
Na zielonej wyspie, prawdopodobnie mojej, spotkałem na piaszczystej plaży dziewczynę bez stanika. Zupełnie się nie krępowała. Podbiegła do mnie uśmiechnięta i powiedziała:
- Cześć! Jak się masz?
- Dobrze - odparłem osłupiały.
Czułem, że się czerwienię. Starałem nie
patrzeć się na jej małe opalone piersi, grzebałem nogą w piasku.
- Idziesz ze mną? - spytała. - Wybieram się
na obchód wyspy. Dookoła. Ciekawa jestem, jaka jest duża. Nie musisz do mnie
gadać. Lubię ciszę.
Wzięła mnie za rękę i poszliśmy w milczeniu.
- Ładnie tu - powiedziałem po chwili. - Kim
jesteś? - zadałem pytanie zupełnie bezwiednie.
- Twoją samotnością! - zachichotała. Puściła
moją rękę i pobiegła, wyrzucając piasek stopami.
A ja za nią…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz