TWARZE
Nie miałem swojej twarzy. To znaczy, mogłem ją zmieniać na wszystkie inne, które zaistniały kiedyś na Ziemi.
Tymi nie moimi oczami widziałem świat jako
różnorodną, wielokolorową mozaikę, rozrzuconą w czasie i przestrzeni – pełną
bólu, tragedii, brzydoty, zła, ale także pełną rozkoszy, radości, piękna i
dobra.
Przemieszczałem się w tej magmie miliardów
świadomości, płynąc w niesamowitym hałasie i patrzyłem na straszne, a także na
wspaniałe sceny, właściwie ich nie przeżywając.
- Nie chcę! - krzyknąłem bezgłośnie po
obudzeniu.
Zwlokłem się z tapczanu i poczłapałem do
łazienkowego lustra. Po drugiej stronie patrzyła na mnie znana mi twarz. Może
tylko trochę zmieniona…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz