Dzikuska Absurdzica odkryła przypadkiem w archiwum domowym, że ma jakąś bogatą ciotkę w odległym kraju i postanowiła ją odszukać. Ale nie wiedziała nawet, czy owa ciotka żyje, a nawet jak ma na imię...
Pewnego popołudnia pogoniła Absura i Absurdzika nad rzekę, zasłoniła okna, siadła przy stole i zaczęła wysyłać wszystkie myśli w stronę zapomnianej ciotki.
- Odezwij się, ciociu kochana, chcę cię poznać i pozdrowić! - powtarzała w kółko przez godzinę.
Nagle: puk, puk, puk! W drzwiach stała dobrze ubrana młoda staruszka z licznymi pakunkami.
- Och, nareszcie was znalazłam. Ty mnie Absurdzico pewnie nie pamiętasz. Byłaś taka maleńka. Wpadłam tylko na chwilę, bo zaraz mam samolot. Czeka taksówka. A tu prezenty dla was - wskazała na paczki pod drzwiami. Ucałowała osłupiałą dzikuskę Absurdzicę w policzki, rozglądnęła się po mieszkaniu i zniknęła...
A co najdziwniejsze - sterta paczek nie zniknęła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz